Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Święta Anno, módl się za nami.

Niedziela, 4 września 2016 | dodano:08.09.2016 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
219.30 km
0.00 km teren
07:43 h
28.42 km/h
54.67 vmax
*C
178 HR max( 90%)
145 HR avg( 73%)
1145 m 4354 kcal
Ach... Opolszczyzna i Góra Świętej Anny. Co roku startuję tam w wyścigu szosowym i z każdym rokiem podoba mi się tam coraz bardziej. Przymierzałem się do jakiegoś dłuższego dystansu — wpierw miały być Czechy, ale później pomyślałem, że może skoczyć właśnie tam? Jeśli rozsądnie rozplanuje się pętlę, powinienem przecież przekroczyć dwie setki...


W zeszły weekend zrobiłem rekonesans, jadąc do Gliwic i wracając przez Sośnicowice, Rudy, Rybnik, aby zapoznać się z częścią trasy i ograniczyć błądzenie, którego trudno mi uniknąć, przejeżdżając przez nieznane mi miasta (Gliwice, Rybnik). Pobłądziłem jednak w obu, ale tylko trochę:) 


Do Gliwic wybrałem się DK44, nie tak jak wcześniej planowałem bocznymi drogami — i to był doskonałym wybór. Rano ruch był minimalny, a asfalt super, nawet wiatr nie przeszkadzał i leciałem cały czas dobrze powyżej 30 km/h. Za Gliwicami pojechałem do Pyskowic i tam już gorzej — dziury i koleiny. Dalej aż do Strzelec Opolskich było znów świetnie, ale to wyjątek — jakość tak Opolskie kojarzy mi się z topiącym się i dziurawym asfaltem i w sumie tak było aż do Kotlarni. Jednak część dróg znałem i wiedziałem, czego się spodziewać.


Gorzej było z wiatrem, bo wiał w twarz mniej więcej od Ujazdu aż pod Rybnik, czyli ładne kilkadziesiąt km. Największy kryzys miałem na ok. 140. kilometrze, opadałem z sił, ale akurat natrafiłem na otwarty sklep i zrobiłem sobie przerwę na zakupy oraz pogawędkę z miłą parką na rowerach, którą zaciekawiła jazda szosówką. Z krótkiej przerwy zrobiło się kilkanaście minut, ale dzięki temu odżyłem:) W Rybniku znów pobłądziłem, ale gdy znalazłem wreszcie wylotówkę na Orzesze całkiem odzyskałem siły i znów leciałem ponad 30 km/h. Znalazłem jeszcze siły, by nie jechać prosto do domu, ale zrobić rundkę do Królówki tak, by wyszło dobrze ponad dwieście km, bo bez tego byłoby „na styk”, a to brzydko wygląda:) Rozpatrywałem jeszcze opcję powrotu przez Suszec, Pszczynę i zrobienie około 250 km, ale nie miałem tyle czasu, bo żona chciała gdzieś jeszcze wyjść. Musi mnie zadowolić tyle, ile zrobiłem, choć miałem jeszcze zapas sił.


Fotek nie chce mi się wrzucać bezpośrednio na BS, więc podlinkuję tylko Stravę — klik! Tam też jest widoczny przebieg trasy. Podsumowanie? Świetna przejażdżka krajoznawcza na koniec sezonu. Bardzo mi brakowało takiej jazdy dla przyjemności, a nie tylko treningi. Potrzebowałem odpoczynku, a pogoda idealna. Kto wie, może uda mi się jeszcze gdzieś wyskoczyć na podobną trasę w tym roku.


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]