Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Do Keszthely

Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano:26.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
39.55 km
0.00 km teren
01:49 h
21.77 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Druga węgierska wyprawa. Cel: Keszthely. W Balatonederics, miejscu startu, wjechałem na ścieżkę rowerową i jechałem nią aż do celu. Niesamowite są ścieżki rowerowe okalające cały Balaton. Są one na niemal całej długości prowadzone całkowicie niezależnie od dróg, z kilkoma fragmentami prowadzonymi drogami lokalnymi o niewielkim natężeniu ruchu. Trasy są pokryte asfaltem o stosunkowo dobrej jakości, a nie wyłożone jakąś idiotyczną kostką jak to najczęściej ma miejsce u nas; ponadto są one doskonale oznaczone. Sensowna, spójna sieć tras rowerowych powoduje, że korzysta z nich mnóstwo rowerzystów – turystyka rowerowa jest tam bardzo rozwinięta. Tak to wygląda:


Ścieżka rowerowa wokół Balatonu © Qbuss



Ścieżka rowerowa wokół Balatonu 2 © Qbuss



Należałoby wspomnieć coś o rowerze, którym tam jeździłem. Niestety nie miałem możliwości zabrania swojej maszyny - a wiem że wtedy nastukałbym sporo więcej kilometrów. Na miejscu były dwa rowery: zielone coś - skrzypiący wynalazek na szerokich oponach z 3-biegową przekładnią planetarną samoczynnie zmieniającą biegi i Herkules. Po chwili namysłu wybrałem to drugie. Po wyjeździe po bułki kilka dni wcześniej (wyprawa ta wyglądała tak: przez kilometr w dół i powrót - tyle samo pod górkę) wydałem wyrok: na tym nie da się jeździć. Rama za krótka. Sześć biegów z tyłu to niby więcej niż trzy, ale na tak pagórkowatą okolicę to jednak za mało; dodatkowo jakiś kretyn będący projektantem tegoż postanowił umieścić dźwignię zmiany biegów w takim miejscu, że gdy jadąc na 1. - 2. biegu stawałem na pedałach by pokonać podjazd, prawie zawsze udawało mi się kolanem wrzucić bieg o 2 wyższy. Rura podsiodłowa długa, ale kolejny idiota wsadził do niej sztycę na chyba 20 cm. Brawo, niemieckie cudo techniki. Wiedziałem jednak że mogę jeździć na tym albo w ogóle. Na ile się dało wyregulowałem rower "pod siebie" i ruszyłem. I miłe zaskoczenie: rowerek, choć ciężki, był wyposażony w slicki 1,5 cala, dzięki czemu był szybki - utrzymywanie prędkości rzędu 30 km/h na prostej nie sprawiało mi problemów. Tu z kolei był problem z hamulcami (U-brake), które przy tej prędkości jedynie spowalniały. I miał dzwonek! Pomocne, bo jak po węgiersku powiedzieć "przepraszam"? Nie powiem, że z czasem go bardzo polubiłem. Wkurzał mnie tak jak na początku, ale nie zawiódł mnie ani razu. Po prostu przyzwyczaiłem się. A tak wyglądało to cudo (co jak co, ale klasycznego wyglądu odmówić mu nie można):


Herkules © Qbuss



Do Keszthely droga prowadziła wzdłuż brzegu Balatonu. Keszthely jest jednym z większych miast w okolicy, jednak ja – traktując tę trasę bardziej jako rozgrzewkę – dojechałem tylko do dworca kolejowego, zrobiłem pętelkę i wróciłem, nie dając sobie okazji pokręcenia się po mieście i popstrykania fotek. Zresztą był duży ruch, a ja nie miałem planu miasta przy sobie. Powrót tą samą trasą. A na zakończenie fotki kolejnej winnicy w Balatonederics:


Pomnik z winnicą w tle © Qbuss



In vino veritas © Qbuss


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tyrap
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]