Ustawka - prawie Żar

Prawie, bo nie miałem tyle czasu, by obrócić w obie strony całą trasę, dojechałem do Międzybrodzia Bialskiego. W ogóle spóźniłem się na ustawkę, ale podejrzewałem, że pojadą w góry, a że tempo było niemrawe – dogoniłem grupę już w Cielmicach. Brak treningów daje się ostro we znaki i tak od 65. kilometra jechało mi się ciężko, nogi bolały. Gdy wracałem za Wilamowicami spotkałem Marka, który też jechał na Żar. Pogadaliśmy trochę, potem każdy ruszył w swoją stronę.

Co mnie dziś zdenerwowało? Dziadek na składaku, który uważał, że skręcenie w lewo (oczywiście bez sygnalizacji) niemal w momencie bycia wyprzedzanym przez jadącą 50 km/h grupę kolarzy jest dobrym pomysłem. Nożjapierdolę.