Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:330.34 km (w terenie 46.80 km; 14.17%)
Czas w ruchu:14:59
Średnia prędkość:22.05 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:33.03 km i 1h 29m
Więcej statystyk

Praca

Wtorek, 24 sierpnia 2010 | dodano:26.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
50.41 km
6.00 km teren
02:10 h
23.27 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Do pracy i powrót

Leśna pętelka

Niedziela, 22 sierpnia 2010 | dodano:22.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
24.18 km
14.40 km teren
01:07 h
21.65 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Z przejazdem przez park paprocański bo chciałem pooglądać sobie laski:P Nad Paprocanami tłumy, a co dziwne w tym roku można się kąpać po raz pierwszy od Bóg-jeden-wie-kiedy. Tym bardziej interesujące, że w tym roku była powódź. Jeśli w przyszłych latach będzie podobnie, to Tychy wreszcie (od)zyskają własne kąpielisko, bo jeden basen na 140-tysięczne miasto to jednak trochę mało.

Radostowice PKP

Niedziela, 22 sierpnia 2010 | dodano:22.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
33.54 km
20.40 km teren
01:28 h
22.87 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na stację PKP w Radostowicach i z powrotem. Jakoś ostatnio szczególnie polubiłem tę trasę.


?128392831714462

Praca

Piątek, 20 sierpnia 2010 | dodano:22.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
51.46 km
6.00 km teren
02:17 h
22.54 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Kesztely na zakończenie

Czwartek, 12 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
35.80 km
0.00 km teren
01:46 h
20.26 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Ostatnia z wycieczek. Postawiłem na szybki wypad do Kesztely (jak poprzednio) i z powrotem.


Na koniec pobytu kilka przemyśleń:

- jeśli wyjadę na Węgry jeszcze raz lub generalnie gdziekolwiek na dłużej, nie ruszę się bez swojego roweru.

- jeśli wyjadę jeszcze nad Balaton, objadę go w ciągu jednego dnia. Rowerem.

- najładniejsze Węgierki można zobaczyć nie na plaży, ale na rowerach.

- należy zachować umiar przy piciu wina.

Wokół dziwnej góry

Środa, 11 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
29.58 km
0.00 km teren
01:22 h
21.64 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś druga z „pętelek”. Planowo chciałem objechać „dziwną górę”, czyli górę Badacsony. To nietypowe jak na polskie warunki wzniesienie: stoki mają niewielkie nachylenie aż do pewnego momentu, w którym bazaltowe skały są niemal pionowe, a szczyt jest niemal całkowicie płaski. Wokół Balatonu jest kilka takich, a góra Badacsony jest chyba najbardziej charakterystyczną z nich. Trasę, podobnie jak poprzednią, wytyczyłem sobie sam, częściowo niezależnie od tras rowerowych, jechałem więc cały czas spokojnymi, lokalnymi wiejskimi drogami. Przy okazji: warto zwrócić uwagę na to, że tamtejsze wioski, nawet te nieturystyczne, są zabudowane w logiczny, przejrzysty sposób. Domy są stawiane w określonym stylu, nie ma takiej samowoli jak u nas. Aż miło patrzeć.


Kaplica © Qbuss


Uliczka w Badacsonytördemic © Qbuss



W Badacsonytomaj zaczął się większy ruch, a ja odbijam od szlaku w lewo, by zatoczyć kółko wokół góry. Po drodze zauważyłem interesujący przystanek autobusowy:


Ciekawy przystanek © Qbuss


Droga pięła się pod górę, po chwili przeszła w dwupasmówkę (na krótki czas). Zaczął się zjazd, na którym rozpędziłem Herkulesa do magicznych 50 km/h, po czym ze strachu zacząłem zwalniać. Do miejsca zamknięcia pętli dojechałem tak szybko, że aż go przeoczyłem:) Zawróciłem więc i udałem się już w drogę powrotną - na zimne piwo.

Przedstawiam mapę trasy:


#lat=46.80687&lng=17.45916&zoom=13&type=2

Do Tapolcy

Wtorek, 10 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
29.64 km
0.00 km teren
01:18 h
22.80 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na dzisiejszy cel obrałem Tapolcę. Byłem tam kilka dni wcześniej (samochodem) i bardzo spodobało mi się to miasteczko. Akurat tego dnia pogoda była piękna (może aż za piękna, bo gorąc niemiłosierny); jechałem początkowo trasą rowerową, by po pewnym czasie skręcić na drogę i od tego czasu poruszałem się już tylko drogami. Po drodze - jak zwykle - pełno winnic w mijanych po drodze uroczych wioskach.


Kapliczka przy winnicy © Qbuss



Winnice © Qbuss



W samej Tapolcy był bardzo duży ruch, przejechałem trochę główną drogą zjechałem z niej na chybił-trafił i powłóczyłem się trochę po bocznych uliczkach, niemal całkowicie pustych, aż w końcu dojechałem nad staw młyński. Kto by się spodziewał czegoś takiego niemal w centrum miasta:

Staw młyński w Tapolcy © Qbuss



Staw młyński w Tapolcy © Qbuss



Pokręciłem się jeszcze trochę po okolicy i zacząłem powrót, jednak wybrałem inną trasę by zrobić pętelkę. A na koniec dorzucam mapkę pokonanej trasy:



Okolice Balatonederics, cz. 2.

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
19.75 km
0.00 km teren
00:54 h
21.94 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś kolejna wycieczka bez celu; dojechałem do Badacsony-tördemic, gdzie zawróciłem do domu - przy okazji ustalając sobie cel jednej z kolejnej wypraw: „objechać tę dzwiną górę” (jak się okazało później: góra Badacsony). Jadąc z powrotem zjechałem jeszcze do Szigliget. Chciałem wjechać na górę zamkową, ale 6 biegów to za mało...


Zamek w Szigliget © Qbuss

Do Keszthely

Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano:26.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
39.55 km
0.00 km teren
01:49 h
21.77 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Druga węgierska wyprawa. Cel: Keszthely. W Balatonederics, miejscu startu, wjechałem na ścieżkę rowerową i jechałem nią aż do celu. Niesamowite są ścieżki rowerowe okalające cały Balaton. Są one na niemal całej długości prowadzone całkowicie niezależnie od dróg, z kilkoma fragmentami prowadzonymi drogami lokalnymi o niewielkim natężeniu ruchu. Trasy są pokryte asfaltem o stosunkowo dobrej jakości, a nie wyłożone jakąś idiotyczną kostką jak to najczęściej ma miejsce u nas; ponadto są one doskonale oznaczone. Sensowna, spójna sieć tras rowerowych powoduje, że korzysta z nich mnóstwo rowerzystów – turystyka rowerowa jest tam bardzo rozwinięta. Tak to wygląda:


Ścieżka rowerowa wokół Balatonu © Qbuss



Ścieżka rowerowa wokół Balatonu 2 © Qbuss



Należałoby wspomnieć coś o rowerze, którym tam jeździłem. Niestety nie miałem możliwości zabrania swojej maszyny - a wiem że wtedy nastukałbym sporo więcej kilometrów. Na miejscu były dwa rowery: zielone coś - skrzypiący wynalazek na szerokich oponach z 3-biegową przekładnią planetarną samoczynnie zmieniającą biegi i Herkules. Po chwili namysłu wybrałem to drugie. Po wyjeździe po bułki kilka dni wcześniej (wyprawa ta wyglądała tak: przez kilometr w dół i powrót - tyle samo pod górkę) wydałem wyrok: na tym nie da się jeździć. Rama za krótka. Sześć biegów z tyłu to niby więcej niż trzy, ale na tak pagórkowatą okolicę to jednak za mało; dodatkowo jakiś kretyn będący projektantem tegoż postanowił umieścić dźwignię zmiany biegów w takim miejscu, że gdy jadąc na 1. - 2. biegu stawałem na pedałach by pokonać podjazd, prawie zawsze udawało mi się kolanem wrzucić bieg o 2 wyższy. Rura podsiodłowa długa, ale kolejny idiota wsadził do niej sztycę na chyba 20 cm. Brawo, niemieckie cudo techniki. Wiedziałem jednak że mogę jeździć na tym albo w ogóle. Na ile się dało wyregulowałem rower "pod siebie" i ruszyłem. I miłe zaskoczenie: rowerek, choć ciężki, był wyposażony w slicki 1,5 cala, dzięki czemu był szybki - utrzymywanie prędkości rzędu 30 km/h na prostej nie sprawiało mi problemów. Tu z kolei był problem z hamulcami (U-brake), które przy tej prędkości jedynie spowalniały. I miał dzwonek! Pomocne, bo jak po węgiersku powiedzieć "przepraszam"? Nie powiem, że z czasem go bardzo polubiłem. Wkurzał mnie tak jak na początku, ale nie zawiódł mnie ani razu. Po prostu przyzwyczaiłem się. A tak wyglądało to cudo (co jak co, ale klasycznego wyglądu odmówić mu nie można):


Herkules © Qbuss



Do Keszthely droga prowadziła wzdłuż brzegu Balatonu. Keszthely jest jednym z większych miast w okolicy, jednak ja – traktując tę trasę bardziej jako rozgrzewkę – dojechałem tylko do dworca kolejowego, zrobiłem pętelkę i wróciłem, nie dając sobie okazji pokręcenia się po mieście i popstrykania fotek. Zresztą był duży ruch, a ja nie miałem planu miasta przy sobie. Powrót tą samą trasą. A na zakończenie fotki kolejnej winnicy w Balatonederics:


Pomnik z winnicą w tle © Qbuss



In vino veritas © Qbuss

Okolice Balatonederics

Środa, 4 sierpnia 2010 | dodano:26.08.2010 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
16.43 km
0.00 km teren
00:48 h
20.54 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pierwszy z moich węgierskich wojaży. Dziś przejażdżka po okolicy Balatonederics, miejscowości, w której pomieszkiwałem sobie na czas urlopu. Ponieważ było późno i wkrótce miało się ściemnić, zrobiłem tylko krótką trasę ścieżką rowerową do stacji kolejowej Balatongyörök i powrót tą samą drogą. Wracając zaliczyłem jeszcze kurs do winiarni Szabó Pince po 4 litry dobrego lokalnego wina.


Winnica Szabó Pince

Winnica Szabó Pince © Qbuss



Wóz przy winnicy. Prawdopodobnie odwozi pijanych gości do domów.

Szabó Pince © Qbuss