Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:453.16 km (w terenie 151.50 km; 33.43%)
Czas w ruchu:19:13
Średnia prędkość:23.58 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:30.21 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Wola + „o w mordę”

Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:10.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
62.94 km
11.50 km teren
02:41 h
23.46 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś wiatr trochę zleżał, więc chciałem trochę się poruszać. Później mieliśmy w planach jechać do teściów, więc połączyłem te 2 wyjazdy - do Woli jechałem okrężnie, prawie identycznie jak tu, z tą różnicą, że między Bieruniem Starym, a Górkami jechałem przez teren (oznakowany na żółto szlak rowerowy z Bierunia Starego, który zawsze gdzieś gubię; wyjazd w Górkach z lasu przy przystanku kolejowym). Wiatr niby słabszy niż wczoraj, ale bywał upierdliwy, z tym, że aż do Harmęż bardziej pomagał niż przeszkadzał - miejscami na równej drodze osiągałem 40 km/h, w jednym momencie jakiś skuter nie mógł mnie dogonić. I znalazłem objazd kretyńskiej ścieżki rowerowej. Gorzej było od Harmęż do Woli, ale znośnie.

U teściów obiadek, piwko, a po kilku godzinach powrót i tu zaczęły się problemy. Wiatr się wzmógł, maks. prędkość wg GIGu - 12,5 m/s, tego się na dziś nie spodziewałem. Prognozy wskazywały (sprawdziło się) wiatr południowo-wschodni, czyli na tym etapie centralnie w mordę. Dowlokłem się do lasu, „w lesie będzie lepiej”. A gdzie tam. Może i było trochę lżej, ale co wyjazd na jakąś polanę to kopniak od wiatru w ryj, miejscami 15 km/h to wszystko, na co było mnie stać. Dojechałem, ale w nogach czuję, jakbym zrobił setkę.

Praca

Środa, 6 kwietnia 2011 | dodano:07.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Komunikacja miejska
  dziś wykręciłem:
7.60 km
0.00 km teren
00:24 h
19.00 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Chyba ostatni ładny dzień, zapowiadają dłuższy czas niepogody z deszczami włącznie. Czyli weekend pewnie w domu :(

Niemiecki+zakupy

Wtorek, 5 kwietnia 2011 | dodano:07.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Komunikacja miejska
  dziś wykręciłem:
5.20 km
0.00 km teren
00:15 h
20.80 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
jak w temacie

Lipowiec

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
60.39 km
1.50 km teren
02:25 h
24.99 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
W weekend nietypowo bazą wypadową był Przeciszów. Żona miała robotę i postanowiłej jej ulżyć, biorąc małą na weekend do rodziców na wieś. Ze względu na pogodę wziąłem też i rower.

W sobotę ładnie wymyłem Centurionowi zbroję (ramę znaczy), przy okazji odkrywając ze zgrozą ile nosi zarysowań oraz odprysków lakieru. Dokręciłem też nyple w tylnym kole (hałasowały, denerwując niemiłosiernie).

W niedzielę natomiast ruszyliśmy na bitwę. Misja: zdobyć zamek Lipowiec. Na Lipowcu byłem już 2 razy: raz gdy byłem bardzo mały (pamiętam tylko, że bałem się wejść na wieżę zamkową i niewiele poza tym), a drugi - jakoś chyba na wycieczce w 3. (4.?) klasie technikum. Była zatem doskonała okazja, żeby wybrać się tam samemu.

Do Zatora jechałem lokalnymi drogami ze względu na niezbyt bezpieczną DK 44, potem prosto już na Lipowiec. Mimo krótkiego, acz bardzo stromego podjazdu, szturm na twierdzę się powiódł. Tam rozwaliłem się na kilka minut na gościńcu zamkowym, oglądając sobie widoki ze szczytu wzgórza; niestety widoczność była niezbyt dobra.

Dalej już sam asfalt: wracać tą samą trasą (ledwie 19 km) to za mało, ruszyłem więc drogą na Libiąż, skąd odbiłem na Oświęcim. Droga do Libiąża piękna, wiodąca przez lasy. Ale później dorwało mnie coś, co nazywam „asfaltową nudą”. Tak, wiem, fajnie jest popylać idealnie wylanym, równiutkim asfaltem ze stałą prędkością ~30 km/h, ale czuję wtedy, że w cholerę tracę. To tak jakby jechać bez celu, po to tylko żeby nastukać sobie kilometrów. Asfalt po prostu mnie nuży. Nie miałem jednak mapy, więc nie pakowałem się w las...

Pokręciłem się po Oświęcimiu, jadąc deptakiem wzdłóż Soły, zajechałem na rynek i zdecydowałem się wracać przez Polankę. Tam jest dość ciekawie, droga pagórkowata, urozmaicona. Gdy wróciłem licznik wskazał 60 km, liczyłem, że będzie trochę więcej.

I raczcie wybaczyć moją głupotę i lenistwo (o ile ktoś to w ogóle czyta) - nie wziąłem ze sobą aparatu. Jestem idiotą, bo wiedziałem, że może być ciekawie. Nie chciało mi się po prostu brać jeszcze jednej rzeczy, choć wymówka to żadna, bo aparacik kompaktowy zawsze da się gdzieś zabrać. Nie mam fotek z Lipowca, ale też w Oświęcimiu odkryłem kilka pięknych miejsc, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Wystarczyło troszkę zjechać ze szlaku rowerowego... Ciekawych muszę odesłać do wikipedii).


Na koniec mapka trasy:


Radostowice PKP

Piątek, 1 kwietnia 2011 | dodano:01.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
35.39 km
21.50 km teren
01:30 h
23.59 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś w lasy kobiórskie, jakoś tak polubiłem tę szybką leśną trasę na przystanek PKP w Radostowicach... znów krótkie spodenki:)

Prima aprilis! :) Eeee... znaczy, że pierwszy kwietnia dziś jest. Trasę przejechałem naprawdę :P