Na Wolę w jedną stronę. Nigdy wcześniej nie miałem średniej ponad 34 km/h:)

Z Markiem w całkiem nowych dla mnie stronach - przez Międzyrzecze i Jankowice do Pszczyny, dalej do Mizerowa (chyba), Suszca, Orzesza, później przez Gostyń, Wilkowyje do domu.

Tempo wpierw dość mocne, później spacerowe. Gdy zatrzymaliśmy się przy sklepie w celu uzupełnienia zapasu płynów, Garmin pokazał 38 stopni. To co mieliśmy w bidonach nie nadawało się do picia... było po prostu za ciepłe. Na szczęście później sporą część trasy jechaliśmy przez lasy i było chłodniej. Dobrze, że się nasmarowałem czymś przeciw słońcu...

Trasy bardzo fajne, muszę się kiedyś wybrać w tamte okolice.

Test nowego łańcucha w Focusie. Obawiałem się, że przespałem moment wymiany i będzie przeskakiwać, ale kaseta Shimano 105 przy przebiegu 3200 km przyjęła nowy łańcuch Wippermann bez problemu, a przynajmniej w warunkach takich, w jakich mogłem go przetestować. Nie muszę więc wymieniać kasety za 200 zł:) Łańcuch kosztował 103 żł, a na Allegro dostałbym go pewnie taniej. Zaletą jest świetna spinka Connex dołączona do zestawu.

Mogę więc śmiało jeździć dalej.

Praca. Wyrównałem dystans z tym z zeszłego roku:)

Powoli wracam do regularnego jeżdżenia. Samemu 3 x runda bojszowska, nikogo znajomego nie spotkałem. 4 tysiące przekroczone.

Prawie, bo nie miałem tyle czasu, by obrócić w obie strony całą trasę, dojechałem do Międzybrodzia Bialskiego. W ogóle spóźniłem się na ustawkę, ale podejrzewałem, że pojadą w góry, a że tempo było niemrawe – dogoniłem grupę już w Cielmicach. Brak treningów daje się ostro we znaki i tak od 65. kilometra jechało mi się ciężko, nogi bolały. Gdy wracałem za Wilamowicami spotkałem Marka, który też jechał na Żar. Pogadaliśmy trochę, potem każdy ruszył w swoją stronę.

Co mnie dziś zdenerwowało? Dziadek na składaku, który uważał, że skręcenie w lewo (oczywiście bez sygnalizacji) niemal w momencie bycia wyprzedzanym przez jadącą 50 km/h grupę kolarzy jest dobrym pomysłem. Nożjapierdolę.

Nic ciekawego

Samemu na rundach. Założyłem nową oponę, ten sam model (Continental Ultra Sport), tylko że wersja zwijana, a miałem drutówkę (znaczy z tyłu nadal mam). Ma biały wierzch więc pięknie pasuje do roweru:)

Do pracy oraz po oponę, dętki do Focusa i kask rowerowy dla małej do rowerowego.

Oto mój debiut na Pętli Beskidzkiej. Przejechałem całe 36 km i skończyłem wyścig z rozwaloną oponą. Jadąc w peletoniku kilkunastu osób najechałem z prędkością ponad 50 km/h na spory kamień, którego zauważyłem trochę za późno. Cóż zdarza się.

Zły jestem, bo zacząłem ładnie, podjeżdżając pod Salmopol na pierwszych 9 km wyprzedziłem całe mnóstwo osób, nawet kilku z poprzedniej grupy, która startowała 5 minut przed moją. Na zjeździe do Szczyrku podłapałem mocny peleton, z którym wiozłem się aż do końca. Tzn. mojego końca. Mimo długiego podjazdu, średnia ponad 30 km/h:), maksymalna – 70,7 km/h, oczywiście na zjeździe z Salmopolu.

Czeka mnie zakup nowej opony i dętki, jutro (a może dłużej) jestem uziemiony. Ech, walnę se browara i idę spać.