Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:1074.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:13
Średnia prędkość:28.88 km/h
Maksymalna prędkość:62.90 km/h
Maks. tętno maksymalne:199 (100 %)
Maks. tętno średnie:150 (78 %)
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:63.23 km i 2h 11m
Więcej statystyk

Ustawka

Niedziela, 14 lipca 2013 | dodano:14.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
104.30 km
0.00 km teren
03:26 h
30.38 km/h
50.00 vmax
*C
183 HR max( 95%)
144 HR avg( 75%)
m kcal

Ustawka. Szykowałem się na dobrze ponad setkę, ale chłopaki uznały, że będzie maks. 100, bo pogoda niepewna. Pojechaliśmy przez Miedźną w kierunku Brzeszcz, później prosto na Czechowice, aż do stawów za Bestwiną. Tam nawrotka i powrót tą samą drogą, tylko w Brzeszczach zaproponowałem, by wracać nieco inaczej, przez Jedlinę. Wyszłoby z tego ledwie 80 km, więc gdy reszta grupy pojechała grzecznie do domu, a ja pojechałem jeszcze do Bierunia Starego i Lędzin, by była przynajmniej ta setka.

Przed Brzeszczami 2 Adamów uciekło, ja zostałem z resztą, nie chciało mi się ich gonić. Za to poczekałem aż się zmęczą i odjechałem wszystkim na pagórkach, choć jeden z Adamów długo trzymał mi się na kole, w końcu jednak i on odpadł. Podobnie zrobiłem w drugą stronę - odjechałem w Bestwinie i zaczekałem na resztę dopiero w Brzeszczach. Ale mało dziś osób było, Darek i inni silni zawodnicy się nie pojawili.

Wiało dziś niemiłosiernie, jazda na przodzie potwornie męczyła, tętno skakało niesamowicie przy próbie utrzymania rozsądnej prędkości pod wiatr. W dodatku ciężko stwierdzić, z której strony wiało - wydawało się, że zawsze w twarz:). Mimo tego średnia nawet niezła, wliczając to krótki rozjazd pod koniec.


Rundy

Środa, 10 lipca 2013 | dodano:10.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
48.54 km
0.00 km teren
01:39 h
29.42 km/h
42.30 vmax
*C
156 HR max( 81%)
122 HR avg( 63%)
m kcal
Dziś już całkiem spokojnym tempem z Adamem starszym. Jedna duża runda Wola-Jedlina, jedna mała Bojszowy Nowe-Stare. Całkiem przyjemnie się jechało. Licznik nadal działa, więc chyba już tak zostanie :)

Samemu

Wtorek, 9 lipca 2013 | dodano:09.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
54.28 km
0.00 km teren
01:52 h
29.08 km/h
44.80 vmax
*C
182 HR max( 94%)
131 HR avg( 68%)
m kcal
Samemu do Kostuchny, później przez Wesołą do Lędzin, Goławiec, Bieruń Stary i do domu. Zainstalowałem kolejny licznik Atech, który dostałem po zareklamowaniu poprzedniego. Ten działa, a przynajmniej dziś działał. Dziś rozmawiałem z kolegą, który właśnie dostał taki sam. I nie działa mu czujnik kadencji. Wynika z tego, że liczniki Atech to jedna wielka loteria.

Trening na rundach

Poniedziałek, 8 lipca 2013 | dodano:08.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
59.39 km
0.00 km teren
02:00 h
29.70 km/h
44.30 vmax
*C
176 HR max( 91%)
127 HR avg( 66%)
m kcal
Z Adamami. Wpierw duża runda Wola-Jedlina, później jedna tradycyjna Bojszowy Nowe-Stare. Adam młodszy chyba się nawpierdalał czegoś, bo zasuwał na czele jak porąbany. A liczyłem dziś na spokojniejsze kręcenie po Pętli. Przynajmniej wreszcie się z kimś przejechałem, a nie samemu. Później jeszcze skoczyliśmy sobie na kolarskiego browara.

Pętla Beskidzka 2013

Sobota, 6 lipca 2013 | dodano:07.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Zawody
  dziś wykręciłem:
105.38 km
0.00 km teren
04:33 h
23.16 km/h
62.90 vmax
*C
184 HR max( 95%)
HR avg(%)
m kcal
W zeszłym roku Pętlę Beskidzką zakończyłem niespodziewanie szybko. Zapamiętałem to i teraz przyszła pora wyrównać rachunek:)


Podjazd pod Stecówkę © Barbara Dominiak



Na początku prognozy nie napawały optymizmem. Poprzedni dzień był bardzo upalny, a pod wieczór przyszły gwałtowne burze, które trwały przez niemal całą noc. Meteo zapowiadało deszcze w sobotę, ale na szczęście o 5:30, gdy wstałem, asfalty były już tylko wilgotne i zaczynały wysychać. Zabrałem się więc z Darkiem i jedziemy do Wisły. Tam chmury wiszą nisko, jest wilgotno, chłodno, ale na szczęście nie spadła ani kropla deszczu. Ponoć to była pierwsza pętla od długiego czasu, gdy temperatura spadła poniżej 30 stopni:)

Numery odebrał nam kolega z ekipy Road Maraton dzień wcześniej, więc tylko przebieramy się, szykujemy rowery. W międzyczasie, o 9:00, rusza dystans Maraton - 160 km. Obserwujemy start, ten dystans wybrał Marek. Później choć trochę rozgrzewki i pod skocznię w Malince, skąd rusza wyścig. Startujemy z Darkiem na dystansie PRO, tylko 97 km, ale bardzo męczące 97 km - wszak suma podjazdów to niemal 2,5 km.


Gdzieś w trasie © Barbara Dominiak



Od początku zostaję niemal całkiem w tyle, dosłownie - za mną może 3 zawodników i dalej już tylko samochody zamykające peleton. Mi to odpowiada, i tak wyprzedzę ilu się da na podjeździe pod Zameczek. Tak jest - wyprzedzam sporo zawodników, w tym Darka. Później zaczyna się zjazd, jadę bardzo ostrożnie, nie znam trasy, a w dodatku jedziemy w chmurach, widoczność jest bardzo słaba. Tutaj z kolei jestem wyprzedzany, ale spokojna jazda popłaca - pierwszy ostry zakręt i 2 zawodników przede mną wypada z trasy; sam ledwo się wyrabiam. Po rundzie honorowej zostaje do objechania 5 rund o długości ok 18 km. Trasa to same interwały - albo pod górę, albo w dół, nie ma zbytnio gdzie odpocząć.

Po 2 rundzie nauczyłem się trasy na tyle, że zjeżdżam dość odważnie, zostawiam tych, z którymi jechałem i w sumie jadę sam, czasem tylko dojadę do kogoś i przez pewien czas jedziemy razem, ale prędzej czy później się rozstajemy. Tak jest w zasadzie już do samej mety. Napiszę jeszcze, że w połowie 4. rundy zaczynam być dublowany przez czołówkę:)

Jestem bardzo zadowolony. Wg wstępnych wyników mam 114/192 miejsce w open, ale aż 41 w kategorii, jednak moja kategoria jest najliczniejsza. Nie liczę tych, którzy nie dojechali do mety - nie wiem dlaczego aż tylu, ale wyniki wskazują 65 DNF. Mogę śmiało napisać, że dałem z siebie 100% - szczególnie na podjazdach. Nie miałem ani chwili kryzysu, a na ostatniej rundzie przed metą wykrzesałem z siebie jeszcze dość siły, by przyspieszyć i wyprzedzić z kilkanaście osób (choć pewnie część z nich wracała z dystansu Maraton, bo podjazd do mety był taki sam dla obu dystansów).


Meta tuż, tuż... © Barbara Dominiak


Jeszcze trochę... © Barbara Dominiak


Na kresce © Barbara Dominiak



Trochę o organizacji: ogromne brawa za zorganizowanie kolejnego wyścigu na zamkniętej rundzie oraz dla świetnej obsługi bufetu. Sama trasa była po prostu doskonała. Jakość nawierzchni bardzo dobra; na zjazdach w większości dość łagodne łuki, niewiele ostrych zakrętów - te z kolei były dobrze oznaczone. Reszty dopełniła pogoda, która była idealna - nie za ciepło, nie za zimno.



Na koniec refleksja: na Pucharze Równicy zdobyłem podobne miejsce (119/204). Sądzę, że na moje przebiegi już niewiele więcej osiągnę - teraz aby ew. poprawić wynik muszę więcej jeździć. Zobaczymy, co będzie za rok:)

Spacerek

Środa, 3 lipca 2013 | dodano:03.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
42.09 km
0.00 km teren
01:37 h
26.04 km/h
47.90 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Wieczorem samemu spacerowym tempem po okolicy. Do Bierunia Starego i później kręcenie się na rundach.

Łaziska

Poniedziałek, 1 lipca 2013 | dodano:01.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
60.92 km
0.00 km teren
02:05 h
29.24 km/h
58.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pętla Łaziska z Adamami i Ryśkiem. Adam starszy zgubił się gdzieś na samym początku, pojechaliśmy później w 3, ja jechałem interwałowo, pod niemal każdą górkę „ile fabryka dała”, więc później zwalniałem, czekając na resztę. Dziś już noga podawała znacznie lepiej niż w zeszły czwartek. Od teraz już spokojnie, w sobotę – jak nie będę musiał pracować – Pętla Beskidzka :). Choć trochę się obawiam, bo mam dość mało wyjeżdżone.