Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Na szosie

Dystans całkowity:36326.07 km (w terenie 7.00 km; 0.02%)
Czas w ruchu:1185:52
Średnia prędkość:29.51 km/h
Maksymalna prędkość:78.04 km/h
Suma podjazdów:85708 m
Maks. tętno maksymalne:199 (100 %)
Maks. tętno średnie:189 (95 %)
Suma kalorii:406457 kcal
Liczba aktywności:586
Średnio na aktywność:61.99 km i 2h 06m
Więcej statystyk

Samemu

Środa, 19 czerwca 2013 | dodano:19.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
54.97 km
0.00 km teren
01:56 h
28.43 km/h
47.60 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Nic ciekawego, samemu po różnych miejscowościach w okolicy Tychów, nie chciało mi się kręcić rund, bo ileż można. Wyjazd około 19:00, nie było już upału, jechało się fajnie (szczególnie przez las) i aż nie chciało się mocno kręcić. Taki klimat idealnie wpisał się w plan na dziś - spokojne rozkręcanie nóg po poniedziałkowym wysiłku.

Brzeszcze-Tychy... nieco okrężną drogą

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 | dodano:17.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
147.22 km
0.00 km teren
05:15 h
28.04 km/h
60.90 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Skoro wczoraj deszcz, a później plany rodzinne uniemożliwiły mi trening... dziś wziąłem wolne (jako że sam sobie jestem szefem - czytaj „totalnie olałem robotę”) i wio w trasę. Przy czym zacząłem nietypowo w Brzeszczach - żona podwiozła mnie tam, jadąc do pracy - żadna przyjemność przejeżdżać w porannym ruchu przez Tychy i okolice, poza tym nie lubię tej trasy, a dodatkowa korzyść była taka, że startowałem bliżej gór. W planach bowiem był podjazd pod Żar, Przełęcz Kocierską, a później... później sam nie byłem pewien, ale na pewno nie prosto do domu:)

Zanim doturlałem się do Międzybrodzia Żywieckiego, skąd zaczyna się podjazd pod Żar, miałem już solidne 30 km rozgrzewki. Zaczynam podjazd - pokonuję go w rekordowym tempie - od mostu zdobywam szczyt w 27 minut! Niesamowity czas, poprawiłem zeszłoroczny rekord o 5 minut! Sądzę, że to zasługa pakowania na nogi w zimie i bardzo lekkich kół - wszak tamten, „zeszłoroczny” zestaw ważył około 800 g więcej, a stratę masy szczególnie czuć na podjazdach. I sam ważę mniej - wreszcie udało mi się ładnie „wycieniować” i uzyskać zamierzoną masę, czyli ~63 kg.

Nie ma czasu do stracenia, zjazd z Żaru i podjazd pod Przełęcz Kocierską przez Łękawicę. Nie żebym się popisywał, ale ten podjazd dziś dla mnie to był „pikuś”. Tylko 4 km właściwego podjazdu, a w sumie nawet chyba nieco mniej, bo pod przełęczą jest niemal całkowite wypłaszczenie i nachylenie jest bardzo niewielkie. Ale z prawej strony wreszcie zauważyłem słynny podjazd ulicą Widokową. Trasa ta wśród wtajemniczonych zwana jest „Morderczą Drogą Śmierci” lub „Śmiertelną Drogą Mordu”, czy jakoś tak. Fakt faktem – nieliczni bikerzy, którzy przeżyli, opowiadali, że nachylenie miejscami przekracza 30% i że samochodem ciężko wjechać na jedynce, jeśli nie jedzie się na pełnych obrotach. W każdym razie ja się nie odważyłem - jeszcze nie teraz. Ale kiedyś spróbuję:P

Później zjazd do Andrychowa, za Wieprzem odbijam na Osiek, z Osieku do Polanki. Tu jest sporo fałdek i jeden krótki, acz jak na tamte tereny stromy, podjazd. Jednak tutejsze hopki nie robią na mnie wrażenia - gdy jadę z ustawką, korzystam z małej tarczy, dziś wszystko (prócz tego stromego podjazdu) wjeżdżam na blacie.
Później już do domu - Oświęcim, Rajsko, Jedlina, Bojszowy Nowe, Świerczyniec i dom.

Super trasa, świetny trening. Pogoda wreszcie się poprawiła - niemal bezwietrznie, ale aż za ciepło, teraz mam typowo kolarską opaleniznę. Dodatkowo świetnie się jechało, bo dziś poniedziałek i ruch samochodowy na lokalnych drogach niemal nie istniał. Wróciłem zmęczony, ale zadowolony. Zasłużyłem sobie na piwo.

Na działkę

Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano:15.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
53.99 km
0.00 km teren
01:44 h
31.15 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na działkę do teściów, ale bardzo okrężną drogą - przez Lędziny, Chełm Śl., Jedlinę, Bojszowy Nowe. Miało być o 20 km więcej, bo zakładałem, że z działki też wrócę na rowerze, ale żona postanowiła, że chce napić się piwa no i... nic z tego nie wyszło. Rower wrócił w bagażniku.

Wola + rundy

Czwartek, 13 czerwca 2013 | dodano:13.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
57.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Runda Wola-Jedlina, później po jednej dużej i małej rundzie na Bojszowach i powrót prze tereny przemysłowe.
Mam już tego dość, licznik ląduje w pudełku i wraca do sprzedawcy. Nic tak nie zniechęca do trenowania jak wskazanie 0 km/h przy tempówce „w trupa”. Głupie gówno.

Rundy - Katowice Podlesie

Środa, 12 czerwca 2013 | dodano:13.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
55.20 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Z Adamem i Markiem rundy w Katowicach Podlesiu - pierwszy raz jechałem tą trasą, całkiem przyjemna. Po wymianie baterii na próbę licznik działa, pozostaje mi wymienić wszystkie pozostałe i będzie git. Niestety, nie było mi dane cieszyć się zgromadzonymi danymi - gdy się zatrzymaliśmy, aby pomóc jakiemuś kolarzowi z IC (środa - więc akurat mieli trening) odłożyłem rower i... licznik się całkiem zresetował. Nie mam pojęcia jakim cudem. Grrr... dystans znów wziąłem od Marka, czasu nie podaję.

Może jutro będzie OK.

Przegibek - ku przestrodze

Niedziela, 9 czerwca 2013 | dodano:09.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
114.50 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
24.4 *C
189 HR max( 98%)
135 HR avg( 70%)
m kcal

Zacznę od dalszych problemów z licznikiem. Wydawało mi się, że znalazłem ich przyczynę (odwrotnie założony czujnik), ale nie. Nadal gubi prędkość i kadencję też. Pozostała tylko wymiana baterii i nadzieja, że to pomoże. Dziś na końcu wskazywał 93 km, a powinno być 114 km (tyle pokazało koledze). Dane dotyczące dystansu wpisuję z licznika kolegi, danych o prędkości i czasie jazdy nie uzupełniam. Ale najważniejsze - pulsometr - działa.

Wracając do sedna - dziś pojechaliśmy na Przegibek. Pogoda ładna, ustawiło się 11 osób. Ale od początku było pechowo - po kilkunastu km Rysiek „złapał gumę”, wymiana zajęła trochę czasu, więc zanim zrobiliśmy pierwsze 20 km minęła godzina. Później jechało się dobrze, kilka osób poodpadało i podjazd pod Przegibek zaczęliśmy w 7 osób. Na przełęczy cały tłum ludzi, my czekamy, aż zbierze się grupa. Robimy odpoczynek, a ponieważ zaczęło grzmieć, pada decyzja o zjeździe do Bielska.

Zjeżdżamy. Kilka osób oderwało się nieco, ja zjeżdżam zaraz za Heńkiem, za nami 2 osoby. Niestety, na wyjściu z jednego z zakrętów Heniek ma wypadek. Najeżdża na żwir, przejeżdża na przeciwległy pas (dobrze, że akurat nic nie jechało), ląduje na poboczu i uderza pod ostrym kątem w barierkę, wywraca się, pada na ziemię, rower ląduje kilka metrów za nim. Mocno uderza głową w jakiś występ, czego dowodem jest spore wgniecenie w kasku. To informacja dla tych, którym kaski przeszkadzają.

Mam jedną uwagę dotyczącą zachowania osób postronnych. Wielki plus. Pierwszy samochód zatrzymał się, kierowca zadzwonił po pogotowie, zastawił samochodem jeden pas ruchu. Zara przyszła pani z domku obok, przyniosła koce. Po chwili zatrzymuje się BMW, idzie do nas pani, mówi, że jest rehabilitantką, ogląda Heńka. Karetka z Bielska, choć w sumie ma kawałek do przejechania, nadjeżdża szybko. Heniek jedzie do szpitala, przemili państwo „z domku obok” deklarują się, że przechowają rower do jutra, dają na siebie namiary, chcą nas częstować kawą, herbatą, ale odmawiamy, spieszymy się.
Zupełnie... jakbyśmy nie mieszkali w Polsce.

Ponieważ jest już dość późno, decydujemy się wracać do Tychów najszybszą możliwą drogą. Wszak trzeba wracać do Bielska do szpitala, zabrać rower. Wracamy poboczem DK1, tempo jest mordercze - przeważnie 40-50 km/h, zajeżdżamy do Tychów w niecałą godzinę. Ze względu na remonty, w godzinach szczytu taki czas wykręca się autem.

Wnioski z dzisiejszej wyprawy są dwa: nie szaleć na zjazdach i zawsze nosić kask.


W grupie + test nowego licznika

Sobota, 8 czerwca 2013 | dodano:08.06.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Na szosie, Serwis
  dziś wykręciłem:
50.19 km
0.00 km teren
01:51 h
27.13 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Rano zadzwonił do mnie Marek (a kilka minut po nim Adam starszy) z informacją, że na 11:30 ustawia się parę osób. W sumie miałem dziś jechać na maraton do Nowego Wiśnicza, ale ostatecznie spasowałem, za mało jeździłem ostatnio.

Przy okazji miałem możliwość przetestowania nowego licznika z pulsometrem, pomiarem kadencji i milionem innych funkcji typu pomiar nachylenia, temperatury itp. – ATECH MCX-438 SF. Mało znana firma, ale było kilka opinii - wszystkie pozytywne. Bardzo tani, z przesyłką wyszło niecałe 180 zł.

Wrażenia: pulsometr działa doskonale, sygnał się nie gubi, czujnik kadencji również. Tylko prędkościomierz płatał mi figle: co pewien czas wskazywał wartość zerową. Próbowałem to skorygować, ale magnes już nie mógł być bliżej czujnika, bo uderzały o siebie. Pomyślałem, że może czujnik jest zbyt daleko komputerka. Podniosłem nieco oba i... nadal to samo, ale sygnał jakby rzadziej się gubił.

W sumie prędkość nie jest tak istotnym parametrem odkąd mam pulsometr, ale miło byłoby znać dystans. Skutkiem tego licznik wskazał 50 km, a w rzeczywistości myślę, że było 8-10 km więcej. No nic, mam troszkę czasu, pobawię się nim jeszcze. Choć i tak za taką cenę... chyba nie mogę narzekać.

Spokojnie

Piątek, 7 czerwca 2013 | dodano:07.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Serwis, Na szosie
  dziś wykręciłem:
46.08 km
0.00 km teren
01:32 h
30.05 km/h
44.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Luzackim tempem, od ostatniej niedzieli nie miałem czasu na jeżdżenie (zdarzyło się pracować od 8 rano do 2 w nocy), acz nie mogę narzekać, bo pogoda i tak by mi tego nie umożliwiła (niemal cały czas lało).

Dziś się przejaśniło, ale przez te opady jest koszmarnie duszno. Łąki przypominają pola ryżowe. Jutro znów ma lać, ale to nic, bo i tak mam robotę.

Serwis:
wymiana łańcucha po 2320 km - nowy przyjął się bez problemu.

Pętla Łaziska x 3

Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano:02.06.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
107.59 km
0.00 km teren
03:41 h
29.21 km/h
59.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś miałem czas tylko do południa, więc na tradycyjną ustawkę „10:00 pod Piramidą” nie pojechałem. Pojechałem za to na pętlę Łaziska i przejechałem ją 3 razy. Muszę przyznać, że za 3. razem pagórki dały mi w kość i byłem dość zmęczony. Inna rzecz, że w tym tygodniu bardzo mało jeździłem - a jeśli już, to po płaskim.

Od początku też ciężko mi się było rozkręcić - drogi były jeszcze miejscami mokre po nocnym deszczu i było dość duszno. Tak jakby kurna nie mogło być pełnej doby bez tego jebanego deszczu. Ale średnia całkiem niezła - o 0,6 km/h większa niż gdy jechałem w grupie, a wtedy jechaliśmy przecież 2 pętle. Grupa mnie spowalnia :P

Rundy

Piątek, 31 maja 2013 | dodano:31.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na szosie
  dziś wykręciłem:
49.98 km
0.00 km teren
01:36 h
31.24 km/h
49.50 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Interwałowo na rundach, ale efekt raczej słaby. Albo nie mam czasu na jeżdżenie, albo pogada jakaś zjebana jest. Kondycja już nie ta co chociażby przed Równicą. Do dupy najogólniej rzecz biorąc.

Wracając spotkałem Adamów i nadłożyłem z nimi kilka km.