Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Na góralu

Dystans całkowity:18166.19 km (w terenie 4083.84 km; 22.48%)
Czas w ruchu:754:30
Średnia prędkość:23.06 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:5332 m
Maks. tętno maksymalne:187 (93 %)
Maks. tętno średnie:147 (74 %)
Suma kalorii:21424 kcal
Liczba aktywności:496
Średnio na aktywność:36.63 km i 1h 35m
Więcej statystyk

Świerczyniec

Niedziela, 17 kwietnia 2011 | dodano:17.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
26.08 km
14.40 km teren
01:09 h
22.68 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś na spokojnie: wpierw lans w parku paprocańskim w tempie spacerowym połączony z oglądaniem ładnych i zgrabnych... widoków, dalej do leśniczówki w Świerczyńcu i powrót.

Mimo wczorajszego przebiegu dziś wcale nie czułem zmęczenia. Z taką kondycją warto pomyśleć o wypadzie w góry w jakiejś bliższej przyszłości, o ile pogoda nie sprawi takiej „niespodzianki” jak rok temu w pierwszej połowie maja.

The fire that does not burn

Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano:16.04.2011 | linkuj | komentarze(5)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
101.34 km
38.00 km teren
04:16 h
23.75 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Nieźle wycieczkę sobie dobrałem, równa setka, bez dokręcania:) Ale po kolei:

w pierwotnych planach miałem jechać gdzieś w okolice Murcek bądź Lędzin i wykręcić „czterdziestkę”. Jednak okazało się, że będę miał większą część dnia dla siebie. Ten tydzień był ubogi w jeżdżenie, ale postanowiłem spróbować: a może tak zrobić setkę? Cel: Pawłowice Śląskie. Ta trasa to była moja pierwsza setka w życiu z sierpnia 2009 - zobacz tu. Ale teraz ją zmodyfikowałem. Standardowo z Tychów do Kobióra, dalej z doliny 3 stawów szlak żółty do Mitręgówki, dalej już Plessówką (niebieski) do Pawłowic. Ale zamiast wracać tą samą drogą, pojechałem szlakiem czarnym „Trakt Czarnego Skarbu”. Nie będę wstawiał mapki z bikemap, bo w tym rejonie tylko główne drogi są zaznaczone, a poza tym nie mógłbym odtworzyć trasy z pamięci - tereny były mi nieznane, a szlak czarny wił się tak, że straciłem całkiem poczucie orientacji w terenie, co nie zdarza mi się często (ostatnio rok temu na Harpaganie :P). Ale ogromny plus - szlak rowerowy doskonale oznaczony, trudno się zgubić. Do tego co pewien czas są tablice z mapami i pooznaczanymi trasami. Plessówka zresztą to samo. Brawo!

Jak mawia Luszi - dziś naprawdę czułem ogień. Mimo, że nie jeździłem ostatnio zbyt wiele, miałem dziś świetną kondycję. Zrobiłem setkę i wróciłem do domu bo było koło 19:30 i robiło się ciemno, a poza tym już czekała na mnie żona z małą:). Ale mógłbym jechać dalej. I dalej. Tak na prawdę wcale nie czuję bólu nóg. Dokuczają mi tylko plecy, ale to wina braku basenu - ostatnio całkiem odpuściłem:(.
Inna rzecz, że wziąłem krótkie spodenki. Wyjechałem koło 14:20, a wróciłem dobrze po 19:00, kiedy to temperatura naprawdę spadła. Innymi słowy - nieźle mi spizgało nogi, ale na szczęście ogień nie zgasł. Średnia na tym dystansie mówi sama za siebie.

Zamiast mapki wrzucam kilka fotek:

Rozlewiska na Korzeńcu:


Mokradła, dolina 3 stawów - Kobiór © Qbuss


Plantacja ryżu;) Kobiór. © Qbuss



Słońce chyli się ku zachodowi:

Zachód słońca © Qbuss



I tu coś z myślą o Luszim, mam nadzieję, że to oglądasz:) Pamiętasz, jak jechaliśmy do Pszczyny i wyczaiłeś jakiś kamień z wyrytym napisem? Znalazłem jeszcze jeden, w pobliżu Kobióra, napis był czytelny i wynika z niego, że jest to kamień Pittermanna. U was jest tego znacznie więcej, ale jak widać, u nas też kilka postawiono:


Kamień Pittermanna © Qbuss



Do tego ciągle podczas jazdy chodził mi po głowie ten kawałek z Castlevanii w gitarowym wykonaniu:


Wyry

Wtorek, 12 kwietnia 2011 | dodano:13.04.2011 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
21.11 km
5.60 km teren
00:52 h
24.36 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Korzystając z ostatniego ciepłego dnia, urwałem się w ciągu pracy na godzinkę (uroki bycia samemu sobie szefem :) ) i zafundowałem sobie wypad w las. Biorąc pod uwagę prognozy pogody, nie zapowiada się wiele pedałowania w tym tygodniu :(

Wola + „o w mordę”

Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:10.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
62.94 km
11.50 km teren
02:41 h
23.46 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś wiatr trochę zleżał, więc chciałem trochę się poruszać. Później mieliśmy w planach jechać do teściów, więc połączyłem te 2 wyjazdy - do Woli jechałem okrężnie, prawie identycznie jak tu, z tą różnicą, że między Bieruniem Starym, a Górkami jechałem przez teren (oznakowany na żółto szlak rowerowy z Bierunia Starego, który zawsze gdzieś gubię; wyjazd w Górkach z lasu przy przystanku kolejowym). Wiatr niby słabszy niż wczoraj, ale bywał upierdliwy, z tym, że aż do Harmęż bardziej pomagał niż przeszkadzał - miejscami na równej drodze osiągałem 40 km/h, w jednym momencie jakiś skuter nie mógł mnie dogonić. I znalazłem objazd kretyńskiej ścieżki rowerowej. Gorzej było od Harmęż do Woli, ale znośnie.

U teściów obiadek, piwko, a po kilku godzinach powrót i tu zaczęły się problemy. Wiatr się wzmógł, maks. prędkość wg GIGu - 12,5 m/s, tego się na dziś nie spodziewałem. Prognozy wskazywały (sprawdziło się) wiatr południowo-wschodni, czyli na tym etapie centralnie w mordę. Dowlokłem się do lasu, „w lesie będzie lepiej”. A gdzie tam. Może i było trochę lżej, ale co wyjazd na jakąś polanę to kopniak od wiatru w ryj, miejscami 15 km/h to wszystko, na co było mnie stać. Dojechałem, ale w nogach czuję, jakbym zrobił setkę.

Lipowiec

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
60.39 km
1.50 km teren
02:25 h
24.99 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
W weekend nietypowo bazą wypadową był Przeciszów. Żona miała robotę i postanowiłej jej ulżyć, biorąc małą na weekend do rodziców na wieś. Ze względu na pogodę wziąłem też i rower.

W sobotę ładnie wymyłem Centurionowi zbroję (ramę znaczy), przy okazji odkrywając ze zgrozą ile nosi zarysowań oraz odprysków lakieru. Dokręciłem też nyple w tylnym kole (hałasowały, denerwując niemiłosiernie).

W niedzielę natomiast ruszyliśmy na bitwę. Misja: zdobyć zamek Lipowiec. Na Lipowcu byłem już 2 razy: raz gdy byłem bardzo mały (pamiętam tylko, że bałem się wejść na wieżę zamkową i niewiele poza tym), a drugi - jakoś chyba na wycieczce w 3. (4.?) klasie technikum. Była zatem doskonała okazja, żeby wybrać się tam samemu.

Do Zatora jechałem lokalnymi drogami ze względu na niezbyt bezpieczną DK 44, potem prosto już na Lipowiec. Mimo krótkiego, acz bardzo stromego podjazdu, szturm na twierdzę się powiódł. Tam rozwaliłem się na kilka minut na gościńcu zamkowym, oglądając sobie widoki ze szczytu wzgórza; niestety widoczność była niezbyt dobra.

Dalej już sam asfalt: wracać tą samą trasą (ledwie 19 km) to za mało, ruszyłem więc drogą na Libiąż, skąd odbiłem na Oświęcim. Droga do Libiąża piękna, wiodąca przez lasy. Ale później dorwało mnie coś, co nazywam „asfaltową nudą”. Tak, wiem, fajnie jest popylać idealnie wylanym, równiutkim asfaltem ze stałą prędkością ~30 km/h, ale czuję wtedy, że w cholerę tracę. To tak jakby jechać bez celu, po to tylko żeby nastukać sobie kilometrów. Asfalt po prostu mnie nuży. Nie miałem jednak mapy, więc nie pakowałem się w las...

Pokręciłem się po Oświęcimiu, jadąc deptakiem wzdłóż Soły, zajechałem na rynek i zdecydowałem się wracać przez Polankę. Tam jest dość ciekawie, droga pagórkowata, urozmaicona. Gdy wróciłem licznik wskazał 60 km, liczyłem, że będzie trochę więcej.

I raczcie wybaczyć moją głupotę i lenistwo (o ile ktoś to w ogóle czyta) - nie wziąłem ze sobą aparatu. Jestem idiotą, bo wiedziałem, że może być ciekawie. Nie chciało mi się po prostu brać jeszcze jednej rzeczy, choć wymówka to żadna, bo aparacik kompaktowy zawsze da się gdzieś zabrać. Nie mam fotek z Lipowca, ale też w Oświęcimiu odkryłem kilka pięknych miejsc, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Wystarczyło troszkę zjechać ze szlaku rowerowego... Ciekawych muszę odesłać do wikipedii).


Na koniec mapka trasy:


Radostowice PKP

Piątek, 1 kwietnia 2011 | dodano:01.04.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
35.39 km
21.50 km teren
01:30 h
23.59 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś w lasy kobiórskie, jakoś tak polubiłem tę szybką leśną trasę na przystanek PKP w Radostowicach... znów krótkie spodenki:)

Prima aprilis! :) Eeee... znaczy, że pierwszy kwietnia dziś jest. Trasę przejechałem naprawdę :P

W krótkim rękawku

Środa, 30 marca 2011 | dodano:30.03.2011 | linkuj | komentarze(4)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
21.67 km
15.00 km teren
00:57 h
22.81 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Nareszcie w krótkich spodenkach i koszulce - i to pomimo, że wyjechałem po 17! I nareszcie można wjechać w las bez konieczności mycia roweru i siebie. W ciągu 2 dni znacznie się ociepliło. Luszi, jak tam nadmorski wypizg :D?

Ciepło, ale zimno

Niedziela, 27 marca 2011 | dodano:27.03.2011 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
67.58 km
1.00 km teren
02:43 h
24.88 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Ale dziwna pogoda dziś. Słońce świeci, prawie bez chmur, ale mroźno. Nie wiedziałem nawet jak się ubrać, więc oprócz polara wziąłem jeszcze nieprzewiewną kurtkę. To słonko mogło zmylić, było tylko ok. 5 stopni. A wczoraj późnym wieczorem nasypało jeszcze troszkę śniegu!

Jednak mimo niskiej temperatury śnieg roztapiał się błyskawicznie i już go w zasadzie nie ma. Pojechałem dziś (asfaltem niestety) dość ciekawą trasą przez Bieruń Stary, Lędziny-Górki, Lędziny-Goławiec, Chełm Śląski i Bieruń Nowy do Brzezinki, później przez Harmęże, Wolę, Bojszowy Stare i Świerczyniec do domu. W sumie jechało się szybko i sprawnie. Tylko w Bieruniu Nowym olałem zakaz poruszania się rowerem po jezdni - zjechałem ze ścieżki rowerowej po kilkuset metrach slalomu między drzewami a żelbetowymi słupami latarń. No żesz kur** mać, czy na jednojezdniowej, jednopasmowej ulicy o szerokości pasa startowego dla niewielkich samolotów w terenie zabudowanym nie można wydzielić kontrpasa dla rowerów? Albo olać to i zdjąć zakaz? Postawili go niedawno bo jeszcze rok temu tamtędy śmigałem bez problemów. Dziękuję, wolałem narazić się na wymianę zdań z Policją/Strażą Miejską niż rozpierdolić się na drzewie.

Na zakończenie kilka fotek. Mimo dość niskiej temperatury już widać wiosnę.
A wiecie, że jeszcze się nie wyglebiłem z SPD :)?


Horyzontalny zegar słoneczny na rynku w Bieruniu Starym. Wcześniej ani razu go nie zauważyłem.

Zegar słoneczny, Bieruń stary © Qbuss



Utopiec bieruński

Utopiec bieruński © Qbuss



Ślady wiosny:

Idzie wiosna... © Qbuss


Zielono mi! © Qbuss



A tutaj przykład świetnie zaprojektowanej ścieżki rowerowej prowadzącej z Bierunia Starego do Nowego. Bardzo mądrze wykorzystano istniejące elementy infrastruktury (nasyp dawnej kolejki wąskotorowej). Nasyp bardzo trwały, na powierzchni nie ma żadnych pofałdowań, jedzie się idealnie. Ta ścieżka jest poprowadzona całkowicie niezależnie od innych ciągów komunikacyjnych, ma kilka km długości. Tam gdzie jest to możliwe właśnie coś takiego powinno się robić:


Ścieżka rowerowa, Bieruń © Qbuss



A na koniec mapka trasy:



Kobiór, Gostyń, Wyry

Środa, 23 marca 2011 | dodano:23.03.2011 | linkuj | komentarze(4)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
31.40 km
0.00 km teren
01:12 h
26.17 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Kobiór, Gostyń, Wyry – w tej kolejności. Cały czas asfalt, na trasie spotkałem kilku bikerów. Z tego co widziałem z szosy w lesie myślę, że nieprędko będzie sucho w terenie. Może nasłonecznione szlaki wyschną szybciej, ale generalnie wszędzie widać rozlewiska po ostatnih opadach śniegu. Leniem jestem, owszem, i nie chcę pakować się za bardzo w błoto bo nie mam ochoty potem myć całego roweru, a dopiero co napęd wyczyściłem. Ale z drugiej strony aż mnie świerzbi, aby pojechać w las. Asfalt jest nudny.

Czasówka

Poniedziałek, 21 marca 2011 | dodano:21.03.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
22.43 km
1.50 km teren
00:51 h
26.39 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po pracy - możliwie szybko na Łysinę i powrót. Starałem się wykręcić jak najlepszą średnią w normalnych warunkach drogowych. Wyszło całkiem dobrze, choć celowałem w 27 km/h. Nie jest źle, to dopiero początek sezonu. Jak wróciłem to jednak czułem zmęczenie mimo krótkiego dystansu.