Informacje



Jestem avatar Qbuss z miasta Tychy i nie lubię deszczu.
57297.50 km wszystkie kilometry
4297.14 km (7.50%) w terenie
87d 01h 58m czas na rowerze
26.78 km/h avg

Kategorie

Komunikacja miejska.138   Na góralu.496   Na szosie.586   Najciekawsze.7   Orbitrek.24   Serwis.23   Test.5   Towarzysko.5   Z rodzinką.3   Zawody.19  

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi

Moja stajnia

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Qbuss.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Na góralu

Dystans całkowity:18166.19 km (w terenie 4083.84 km; 22.48%)
Czas w ruchu:754:30
Średnia prędkość:23.06 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:5332 m
Maks. tętno maksymalne:187 (93 %)
Maks. tętno średnie:147 (74 %)
Suma kalorii:21424 kcal
Liczba aktywności:496
Średnio na aktywność:36.63 km i 1h 35m
Więcej statystyk

Do Tapolcy

Wtorek, 10 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
29.64 km
0.00 km teren
01:18 h
22.80 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na dzisiejszy cel obrałem Tapolcę. Byłem tam kilka dni wcześniej (samochodem) i bardzo spodobało mi się to miasteczko. Akurat tego dnia pogoda była piękna (może aż za piękna, bo gorąc niemiłosierny); jechałem początkowo trasą rowerową, by po pewnym czasie skręcić na drogę i od tego czasu poruszałem się już tylko drogami. Po drodze - jak zwykle - pełno winnic w mijanych po drodze uroczych wioskach.


Kapliczka przy winnicy © Qbuss



Winnice © Qbuss



W samej Tapolcy był bardzo duży ruch, przejechałem trochę główną drogą zjechałem z niej na chybił-trafił i powłóczyłem się trochę po bocznych uliczkach, niemal całkowicie pustych, aż w końcu dojechałem nad staw młyński. Kto by się spodziewał czegoś takiego niemal w centrum miasta:

Staw młyński w Tapolcy © Qbuss



Staw młyński w Tapolcy © Qbuss



Pokręciłem się jeszcze trochę po okolicy i zacząłem powrót, jednak wybrałem inną trasę by zrobić pętelkę. A na koniec dorzucam mapkę pokonanej trasy:



Okolice Balatonederics, cz. 2.

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
19.75 km
0.00 km teren
00:54 h
21.94 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś kolejna wycieczka bez celu; dojechałem do Badacsony-tördemic, gdzie zawróciłem do domu - przy okazji ustalając sobie cel jednej z kolejnej wypraw: „objechać tę dzwiną górę” (jak się okazało później: góra Badacsony). Jadąc z powrotem zjechałem jeszcze do Szigliget. Chciałem wjechać na górę zamkową, ale 6 biegów to za mało...


Zamek w Szigliget © Qbuss

Do Keszthely

Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano:26.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
39.55 km
0.00 km teren
01:49 h
21.77 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Druga węgierska wyprawa. Cel: Keszthely. W Balatonederics, miejscu startu, wjechałem na ścieżkę rowerową i jechałem nią aż do celu. Niesamowite są ścieżki rowerowe okalające cały Balaton. Są one na niemal całej długości prowadzone całkowicie niezależnie od dróg, z kilkoma fragmentami prowadzonymi drogami lokalnymi o niewielkim natężeniu ruchu. Trasy są pokryte asfaltem o stosunkowo dobrej jakości, a nie wyłożone jakąś idiotyczną kostką jak to najczęściej ma miejsce u nas; ponadto są one doskonale oznaczone. Sensowna, spójna sieć tras rowerowych powoduje, że korzysta z nich mnóstwo rowerzystów – turystyka rowerowa jest tam bardzo rozwinięta. Tak to wygląda:


Ścieżka rowerowa wokół Balatonu © Qbuss



Ścieżka rowerowa wokół Balatonu 2 © Qbuss



Należałoby wspomnieć coś o rowerze, którym tam jeździłem. Niestety nie miałem możliwości zabrania swojej maszyny - a wiem że wtedy nastukałbym sporo więcej kilometrów. Na miejscu były dwa rowery: zielone coś - skrzypiący wynalazek na szerokich oponach z 3-biegową przekładnią planetarną samoczynnie zmieniającą biegi i Herkules. Po chwili namysłu wybrałem to drugie. Po wyjeździe po bułki kilka dni wcześniej (wyprawa ta wyglądała tak: przez kilometr w dół i powrót - tyle samo pod górkę) wydałem wyrok: na tym nie da się jeździć. Rama za krótka. Sześć biegów z tyłu to niby więcej niż trzy, ale na tak pagórkowatą okolicę to jednak za mało; dodatkowo jakiś kretyn będący projektantem tegoż postanowił umieścić dźwignię zmiany biegów w takim miejscu, że gdy jadąc na 1. - 2. biegu stawałem na pedałach by pokonać podjazd, prawie zawsze udawało mi się kolanem wrzucić bieg o 2 wyższy. Rura podsiodłowa długa, ale kolejny idiota wsadził do niej sztycę na chyba 20 cm. Brawo, niemieckie cudo techniki. Wiedziałem jednak że mogę jeździć na tym albo w ogóle. Na ile się dało wyregulowałem rower "pod siebie" i ruszyłem. I miłe zaskoczenie: rowerek, choć ciężki, był wyposażony w slicki 1,5 cala, dzięki czemu był szybki - utrzymywanie prędkości rzędu 30 km/h na prostej nie sprawiało mi problemów. Tu z kolei był problem z hamulcami (U-brake), które przy tej prędkości jedynie spowalniały. I miał dzwonek! Pomocne, bo jak po węgiersku powiedzieć "przepraszam"? Nie powiem, że z czasem go bardzo polubiłem. Wkurzał mnie tak jak na początku, ale nie zawiódł mnie ani razu. Po prostu przyzwyczaiłem się. A tak wyglądało to cudo (co jak co, ale klasycznego wyglądu odmówić mu nie można):


Herkules © Qbuss



Do Keszthely droga prowadziła wzdłuż brzegu Balatonu. Keszthely jest jednym z większych miast w okolicy, jednak ja – traktując tę trasę bardziej jako rozgrzewkę – dojechałem tylko do dworca kolejowego, zrobiłem pętelkę i wróciłem, nie dając sobie okazji pokręcenia się po mieście i popstrykania fotek. Zresztą był duży ruch, a ja nie miałem planu miasta przy sobie. Powrót tą samą trasą. A na zakończenie fotki kolejnej winnicy w Balatonederics:


Pomnik z winnicą w tle © Qbuss



In vino veritas © Qbuss

Okolice Balatonederics

Środa, 4 sierpnia 2010 | dodano:26.08.2010 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
16.43 km
0.00 km teren
00:48 h
20.54 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pierwszy z moich węgierskich wojaży. Dziś przejażdżka po okolicy Balatonederics, miejscowości, w której pomieszkiwałem sobie na czas urlopu. Ponieważ było późno i wkrótce miało się ściemnić, zrobiłem tylko krótką trasę ścieżką rowerową do stacji kolejowej Balatongyörök i powrót tą samą drogą. Wracając zaliczyłem jeszcze kurs do winiarni Szabó Pince po 4 litry dobrego lokalnego wina.


Winnica Szabó Pince

Winnica Szabó Pince © Qbuss



Wóz przy winnicy. Prawdopodobnie odwozi pijanych gości do domów.

Szabó Pince © Qbuss

Praca

Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano:21.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
50.51 km
6.00 km teren
02:08 h
23.68 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Do pracy i z powrotem.

Zwiastun burzy

Sobota, 17 lipca 2010 | dodano:17.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
33.84 km
21.40 km teren
01:26 h
23.61 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Od dwóch tygodni panują upały. Dziś najcieplej, prawie 36°C. Nie da się normalnie funkcjonować, przejażdżka możliwa dopiero wieczorem. Tak było dziś - wyjechałem trochę po 19, cel: przystanek PKP w Radostowicach. Mimo że słońce zasłoniły chmury, powietrze jest tak gęste że przy wysiłku niemal nie da się oddychać.

Podczas powrotu zaczął wiać wiatr i niespodziewanie szybko przywiał ciemne chmury. Robiło się coraz ciemniej, a wiatr stale przybierał na sile. Byłem już w Kobiórze więc przycisnąłem i zacząłem grzecznie spieprzać do domu.

Burza jednak przeszła bokiem, nawet nie popadało, ale od jutra zapowiadają ochłodzenie. Wreszcie.

Przy okazji: gdy przejeżdżałem przez Korzeniec w Kobiórze poczułem niesamowity smród. To chyba najczystsza rzeczka w okolicy, a na pewno jedyna, której woda jest przezroczysta. Teraz kolorem i zapachem przypomina Rawę. O tyle dziwne, że to stosunkowo blisko źródła i nie wiem co mogło ją tak zanieczyścić.

Do pracy

Czwartek, 15 lipca 2010 | dodano:15.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
50.65 km
6.00 km teren
02:08 h
23.74 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Z pogodą udało się wybitnie, w dzień rekord - 34,7 stopni, a jak wyjeżdżałem rano i wracałem nieco później niż zwykle, bo o 18, wiało i były chmury, więc jechało się przyjemnie.

Niepokojąca rzecz - przeskakujący łańcuch na najwyższm przełożeniu i dziwne dźwięki towarzyszące pracy przerzutki, przyczyny nie miałem czasu sprawdzić, oby nie była to oznaka poważnych kłopotów...

Udało mi się wyprzedzić pociąg osobowy wyjeżdżając z Tychów do Katowic. Fakt że wlókł się ~30 km/h, ale liczy się. Zasłużyłem sobie na piwo :P

A, stuknęło mi 2000 km w tym sezonie! Dla niektórych to śmiesznie mało, ale dla mnie jest oznaką, że z sezonu na sezon jeżdżę coraz więcej. W tym roku jeszcze 1000 km to minumum.

Wola - Pszczyna - Wola i powrót to domu

Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano:11.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
61.40 km
24.50 km teren
02:41 h
22.88 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś bazą wypadową nie były Tychy tylko Wola. Wyruszyłem bez żadnych planów, bo nie miałem pomysłu gdzie z tamtąd się wybrać. Wjechałem w las w Międzyrzeczu i wyjechałem w okolicy Studzienic na znajomą trasę, którą wracam robiąc rundkę z Tychów do Pszczyny. Pojechałem więc "pod prąd" aż do parku zamkowego - odpoczynek i powrót tą samą drogą. Później kilka godzin na działce i powrót rowerem do domu.
A teraz smaruję się maślanką bo mnie słonko troszkę poparzyło. GIG podaje 31,6 w cieniu.

Na działkę

Sobota, 10 lipca 2010 | dodano:11.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
21.07 km
6.20 km teren
00:57 h
22.18 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na grillowanie. Jechałem na kacu w popołudniowym żarze... jakoś pokonałem te ~20 km i przysięgłem sobie, że nigdy nie będę tego powtarzał. Nigdy.

Do pracy

Czwartek, 8 lipca 2010 | dodano:08.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Na góralu
  dziś wykręciłem:
50.35 km
6.00 km teren
02:08 h
23.60 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal